Moi przyjaciele o mnie

Sean Morrissey

„Pod koniec kwietnia 2019 r. opuściłem leczenie w południowej Florydzie, aby wrócić do domu w Filadelfi. Pamiętam, jak pierwszy raz zobaczyłem Beatę. Kiedy wychodziłem z ośrodka, ona wchodziła i pamiętam, że pomyślałem sobie, że jest jedną z najpiękniejszych kobiet, jakie kiedykolwiek widziałem. Tydzień po powrocie do domu wylądowałem w samolocie do południowej Florydy i wróciłem do tego samego ośrodka leczenia uzależnień. Spędziliśmy z Beatą dużo czasu i mogliśmy być ze sobą szczerzy. Wiele razy czułem, że nie mogę iść dalej i planowałem wyjechać i wrócić do domu. Za każdym razem, gdy byłem gotów zrezygnować, Beata była tą, która mnie zachęcała i sprowadziła z powrotem na ziemię. Była ze mną szczera i powiedziała mi dokładnie to, co powinienem usłyszeć, a nie to, co chciałem usłyszeć. Nie byłbym w stanie pozostać czysty bez wsparcia, miłości i przyjaźni Beaty. Gdybym jej w życiu nie miał, nie byłbym dzisiaj czysty. Nie byłbym ojcem dla mojego syna. Nie byłbym synem dla moich rodziców. Nie byłbym bratem mojego rodzeństwa i szczerze mówiąc, nie sądzę, żebym żył. Z tego powodu mam dla niej wytatuowaną na ramieniu pamiątkę. Po powrocie do domu utrzymywaliśmy kontakt i zawsze się ze sobą meldowaliśmy. Byliśmy tam zawsze, gdy druga osoba tego potrzebowała. Pewnej nocy przyśniła mi się Beata i nie pamiętam tego w całości. Pamiętam, że jechałem samochodem i jechaliśmy na spotkanie (NA meeting). Byliśmy w trakcie rozmowy, a potem się obudziłem. Byłem zdezorientowany, ponieważ wydawało mi się to tak realne, ale kiedy zdałem sobie sprawę, że to nie jest prawdziwe, ogarnęła mnie fala smutku, jakbym znów ją stracił. Myślę o niej każdego dnia i ile jej zawdzięczam. Bez Beaty nie wiem, gdzie bym był, ale zdecydowanie czuję, że nie byłbym żywy, gdybym  nie mógł mieć jej przyjaźni.”

Sean Morrissey

Claudia Lauren

Po raz pierwszy spotkałam Beatę Kubiak, gdy oboje miałyśmy po 16 lat. Chociaż nasze pierwsze spotkania i rozmowy  nie były zbyt wspaniałe, później zostałyśmy najlepszymi przyjaciółmi i zdałyśmy sobie sprawę, że jesteśmy tak podobne. Śmiałyśmy się, że nie mogłyśmy uwierzyć, że się nie lubiłyśmy i prawdę mówiąc nadal nie mogę w to uwierzyć! Beata i ja poznałyśmy się w takim momencie naszego życia, że oboje zmagałyśmy się z problemami z uzależnieniami i szukałyśmy pomocy dla siebie. W ośrodku, w którym się spotkałyśmy, płakałyśmy, śmiałyśmy się, a co najważniejsze zbudowaliśmy piękne niezapomniane chwile. Kiedy po raz pierwszy spotkałam Beatę, nie spodziewałam się, że stanie się jedną z najbliższych sióstr, jakie miałam w życiu. Zawsze pamiętam, że jednym z moich największych zachwytów nad Beatą była jej wiara  w Boga, bez względu na to, co działo się w jej życiu, dobre czy złe, Beata pozostała wierna swojej wierze. Beata zawsze  miała blask w oczach i duszy, potrafiła wciągnąć wszystkich wokół swoim blaskiem, który miała w sobie. Była wręcz piękna. Ludzie zawsze mówią, że ich bliskich można opisać przez to, że mogą oświetlić pokój, do którego weszli, a mówię ci, Beata nie tylko oświetliła pokój, całkowicie promieniowała w tym pokoju. W tamtym czasie wiara Beaty w Boga dezorientowała mnie, a  w mojej książce życia,  Boga nie było. A jeśli istniał Bóg, byłam na niego zgorzkniała i zła i powiedziałabym, że był mściwym nieodpowiedzialnym ojcem. Dlaczego Bóg miałby pozwolić, by przydarzyły nam się te wszystkie straszne rzeczy? . Używanie narkotyków i substancji uzależniających w młodym wieku , doprowadziło mnie do postawienia się w traumatycznych sytuacjach, na które byłam zła i z którymi nadal zmagam się do dziś. Nie rozumiałam, w jaki sposób ludzie tacy jak my, mający ciemność w naszym życiu, mogli uwierzyć, że istnieje tak zwany Bóg. Dowiedziałem się później, poprzez Beatę i niektóre z jej nauk, że czasami musi się wydarzyć zło, aby mogło stać się dobro. Nie może być w życiu dobra, które wystarczająco docenimy , jeśli nigdy nie doświadczyłeś żadnego bólu. Wierzę, że Beata została pobłogosławiona darem uczenia innych i budzenia szczęśliwców, z którymi spotkała się . Beata została zesłana do mojego życia przez Boga w idealnym momencie z jakiegoś powodu, tego jestem pewna. Beata była wobec mnie cierpliwa. Nigdy mnie nie osądzała, nigdy mnie nie krytykowała, czasami po prostu o tym mówiła. Słuchałam, ale nie od razu poddałam się temu, czego uczyła mnie i innych naszych przyjaciół. Dzięki Bogu wydawało się, że zawsze miała właściwe rzeczy do powiedzenia. Beata namawiała mnie, żebym poszła z nią na studium biblijne w ośrodku, a ja powoli, ale pewnie zaczynałam otwierać oczy na to, co się dzieje. Przyjaźnienie się z Beatą było jedną z najlepszych rzeczy, jakie kiedykolwiek mi się przydarzyły, doprowadziła mnie do urzeczywistnienia duchowych doświadczeń, których nie byłabym w stanie bez niej doświadczyć. Zaczęłam rozumieć. Dała mi WSZYSTKO, co mam dzisiaj z moją wiarą. A to jest coś tak cennego i ponad wszelką cenę, ze nie  mogłabym jej tego odpłacić.

Kontynuowałyśmy naszą przyjaźń poza placówką, a nawet mieszkałyśmy razem.

Zostałam pobłogosławiona  przyjaźnią i miłością Beaty, pozostała mi wierna  bez względu na to, ile razy się kłóciłyśmy. W końcu uważałam ją za siostrę, a siostry się kłócą. Beata była wojowniczką, długo i ciężko walczyła z nałogiem i bardziej niż ktokolwiek chciała osiągnąć wieczne trzeźwe życie. Pozostała wierna swojej wierze, bez względu na to, jak złe rzeczy wydawały się na nią spadać. Kochałam to w niej. Beata była zabawna, inteligentna i miała urzekające serce. Zrobiłaby absolutnie wszystko dla otaczających ją osób. Kochała swoją rodzinę i przyjaciół. Kiedy życie nas rozdzieliło, utrzymywałyśmy kontakt. Bardzo za nią tęskniłam, ale życie i Bóg postawiły mnie w innym miejscu. Pamiętam, że w pewnych momentach czułam nagłą potrzebę dotarcia do niej. Kiedyś miałyśmy kilka rozmów o niebie. Jak tam jest, jakie musi być błogie. Beata czasami mówiła o niebie i mówiła mi, jakie to musi być niesamowite. Mówiła, że ​​nie mogła się doczekać, kiedy kiedyś tam dotrze, kiedy nadejdzie dla niej czas, jak nie mogła się doczekać, kiedy poczuje tam całkowity spokój i pogodę ducha. Kiedy dowiedziałam się, że moja najlepsza przyjaciółka zmarła 26 listopada, byłam na nią zła i upokorzona. Czasami przez całe miesiące płakałam losowo, czasami nadal płaczę. Tęsknię za nią bardziej, niż mogłabym to wyrazić słowami. Chociaż Beata jest tam, gdzie chciała być i marzyła. Rozmowy z jej matką pozwoliły mi to uświadomić i znaleźć w tym spokój. Odpoczywa teraz i uśmiecha się nad nami, a ja mogę spojrzeć w górę i wiem, że jest dokładnie tam, gdzie kiedyś mówiła, że będzie. Będę za nią tęsknić i kochać ją do końca czasu i cieszę się z tego, że pewnego dnia znów ją zobaczę w niebie. Dziękuję Beacie i dziękuję Bogu za to, że pozwolił jej w moim życiu być moją najlepszą przyjaciółką. Nigdy nie zostanie zapomniana w moim sercu. Jestem bardzo wdzieczna ze nasze drogi sie skrxyzowaly I zbudowalysmy niezapomniana przyjazn ktora zawsze bede pielegnować.

Kyle Vinson

Beata była jedną z tych osób, które potrafiły chodzić po pokoju i błyskawicznie zmieniać nastrój. Nasz wspólny znajomy nazwał ją Sunshine właśnie z powodu tej cechy. Chociaż między nami ciągle były żarty i śmiechy, było oczywiste, że poważnie podchodzi do postępów w rekonwalescencji. Jej duchowa strona nie miała sobie równych. Kiedy zdecydowałem się po raz drugi  na leczenie, czułem się tak, jakbym był to winny Beacie i innym ludziom, którzy stracili życie z powodu nałogu.

Beata nawet w procesie zdrowienia odegrała istotną rolę w inspirowaniu mnie do czystego, zdrowego stylu życia.

Nawet po śmierci odegrała bardzo ważną rolę w inspirowaniu mnie do poprawy siebie raz na zawsze.

RRONA DAISY

Najpiękniejsza dusza, jaka kiedykolwiek pojawiła się w moim życiu.
Ludzie mogą powiedzieć, że była narkomanką, ale nikt nie może zaprzeczyć, że jej uśmiech wniósł w nasze życie spokój i słońce.
Okazała mi miłość w najgorszym momencie.
Otworzyłam moje serce na Jezusa w czasie, gdy w Niego nie wierzyłam. Poświęciła się zmianie swojego życia. Jestem wdzięczna, że ją poznałam. Może już jej nie będzie z nami, ale na zawsze będzie żyła w moim sercu.
Jej obecność jest zawsze wyczuwalna wszędzie, gdzie pójdę.
Ona jest powodem, dla którego wierzę w Jezusa dzisiaj, jutro i na zawsze.

DEANNA SELA

Deanna była jedną z moich najlepszych koleżanek.

Byla kochana, radosna i zawsze usniechnieta tak jak na tym zdjeciu.

Niestety ale stała sie kolejną ofiarą nałogu.

Umarla 10 czerwca 2017r.

Izabela Hałka

Beatkę poznałam dzięki Przyjaźni, którą połączył mnie Pan z moją najukochańszą Siostrą w Chrystusie, jej mamą, Anią, którą poznałam zaraz po nawróceniu się do Pana. Ania była dla mnie i jest dotychczas moim wsparciem dosłownie w każdej sytuacji… Brała czynny udział w mojej drodze do wolności w Chrystusie…To nią Pan posłużył się, żeby wytłumaczyc mi bezsens modlitw do „Maryji” i potrzebę chrztu przez zanurzenie na wyznanie mojej wiary w Jezusa jako Zbawiciela. Przechodziłam wtedy burzliwy czas w moim życiu prywatnym i kiedy poznałam Anię (na ewangelizacyjnej stronie www.) do głowy by mi nie przyszło z czym ona sama zmaga się w swoim życiu prywatnym i jakich trudnych przeżyć doświadczyła w przeszłości także właśnie z Beatką. Kiedy zwierzyła mi się, że jej córka jest w nałogu narkotykowym i walczy o wolność od tego byłam pełna podziwu dla Boga, że dał im obu tyle siły, żeby nie ustać w tym boju… Były to dramatyczne chwile smutku, rozpaczy, zniechęcenia, jednak Bóg był z nimi cały czas, dawał nadzieję, podnosił, pocieszał…Było mi dane być świadkiem tej walki i uświadomiłam sobie, że Bóg słabe i nędzne istoty jakimi bez Niego jesteśmy potrafi przemienić w prawdziwych wojowników o dobro najbliższych. Nie znam drugiej takiej matki, jaką jest Ania i nie znam drugiej takiej osoby, która będąc w śmiercionośnym nałogu wychwalała Boga wierząc w to, że On może ją z tego uwolnić. I wierzę w to, że Pan wygrał tę bitwę, a Beatka oczekuje teraz na Wesele Baranka jako zbawione i przykryte Jego sprawiedliwością dziecko Boże. Chociaż nie rozumiemy wielu sytuacji, które nas w tym życiu spotykają i ciężko jest nam się z nimi pogodzić, to jednak historia Beatki i Ani jest dla mnie wspaniałym świadectwem tego, że Bóg zachowuje Swoje dzieci blisko przy Sobie i żadne najbardziej ekstremalne i trudne doświadczenia nie są w stanie odłączyć ich od Jego Miłości. Beatka i Ania są świadectwem trwania w zaufaniu do Boga, pomimo najboleśniejszych doświadczeń, jakie człowiek może przeżyć w tym życiu. Bo nie wiem czy jest coś bardziej bolesnego niż codzienna długotrwała walka o wolność i najwyższe Dobro swojego dziecka. Bez wątpliwości jestem pewna, że Bóg tę walkę dla Beatki wygrał. I bez względu na to, że ona wiele razy upadała, to wciąż trzymała się ręki Pana, bo wiedziała, że jedynie On jest jej jedynym ratunkiem. W swoim ciele nie pokładała żadnej nadziei. Liczyła tylko na Boży ratunek. Czy właśnie nie tym jest prawdziwa wiara w Moc i Miłosierdzie Boże?