Moja historia

W Nim bowiem wybrał nas przed założeniem świata,
abyśmy byli święci i nieskalani przed Jego obliczem.

Efezjan 1.4

Urodziłam się w 1996 r.w małym mieście w Polsce. Moja mama mówi, że od najmłodszych lat byłam nadpopudliwa i nie zachowywałam się jak inne dzieci. W końcu mama zabrała mnie do psychologa i po kilku badaniach u specjalistów padła diagnoza. ADHD! Po terapii u psychologa, która trwała 2 lata nastąpiła poprawa. Jednak psycholog powiedział mojej mamie, że zawsze będą ze mną jakieś problemy.

Niestety wychowywałam się tylko z moim bratem bo tata zostawił nas kiedy miałam 3 latka.

Zawsze chciałam mieć tatę.

W 2002r. wyemigrowaliśmy do Stanów Zjednoczonych. Miałam wtedy zaledwie 5 lat. Wszystko było dobrze się układało. Chodziłam do szkoły i bardzo dobrze sobie w niej radziłam. Moja mama długo i ciężko pracowała aby nas utrzymać.

Kiedy miałam 13 lat coś zaczęło się psuć. Nie mogłam dogadać się z mamą. Zaczęłam wagarować. Życie wydawało mi się bez sensu. Czułam, że mam depresję. Zaczęłam się ciąć aby poradzić sobie z bólem psychicznym. Po raz pierwszy trafiłam do ośrodka dla młodzieży z problemami emocjonalnymi. Byłam tam 6 miesięcy i bardzo tęskniłam za moją mamą i koleżankami. Postanowiłam, że jak wrócę do domu to całkowicie zmienię swoje życie. Pomyślałam sobie nawet, że tak naprawdę nikt się nie liczy poza moją rodziną. Moja mama zawsze była dla mnie dostępna kiedy jej potrzebowałam. Zmieniłam się na chwilę.

 Później w wieku 15 lat poznałam swojego pierwszego chłopaka. Był popularny i cieszyłam się, że to na mnie zwrócił uwagę. Po jakimś czasie wciągnął mnie w narkotyki. Wciąż miałam depresję. Moja mama robiła wszystko aby mi pomóc. Miałam terapię, brałam leki ale nic nie działało.

W końcu w wieku 16 lat decyzją sądu trafiłam do ośrodka odwykowego. Przez następne 2 lata zmieniałam ośrodki. Byłam także w poprawczaku. Mama zawsze mnie wspierała i odwiedzała.

W jednym z ośrodków spotkałam opiekuna, który zaczął mówić mi o Jezusie. Uważałam, że wierzę w Jezusa bo byłam przecież katoliczką tak jak cała moja rodzina, ale usłyszałam od niego rzeczy, których nie słyszałam nigdy wcześniej. Dowiedziałam się, że uczynkami nie zasłużę na zbawienie

( Łaską bowiem jesteście zbawieni przez wiarę, i to nie jest z was, jest to dar Boga. Nie z uczynków, aby nikt się nie chlubił. Jesteśmy bowiem jego dziełem, stworzeni w Chrystusie Jezusie do dobrych uczynków, które Bóg wcześniej przygotował, abyśmy w nich postępowali. Efezjan 2, 8-10)

Wiedziałam jak żyję i nie umiałam tego zmienić. Czasem mówiłam mojej mamie, że pójdę do piekła po śmierci. Kiedy skończyłam 18 lat wróciłam do domu. Chciałam żyć inaczej ale nie umiałam. Wciąż szukałam czegoś co zmniejszyłoby mój ból egzystencjonalny. Wszystko wydawało się bez sensu. Koleżanka poczęstowała mnie heroiną. To działało. Czułam się dobrze. Mogłam wszystko. Zaczęłam college. Szło mi dobrze i lubiłam się uczyć. Wszystko szło dobrze. Zniknęły wszystkie moje problemy. Do czasu… kiedy przyszedł pierwszy ból odstawienny. Zaczęło brakować pieniędzy na narkotyki więc okradałam moją mamę, brata. Zawsze czułam się źle kiedy to robiłam ale uzależnienie było silniejsze. W końcu wylądowałam na ulicy i zaczęło się moje piekło. Aby zarobić na narkotyki, zaczęłam się prostytuować. Byłam zgwałcona, przystawiano mi broń do głowy. Doświadczyłam wszystkiego o czym tylko możesz pomyśleć.

Nie chciałam tak żyć więc podejmowałam próby wyjścia z nałogu. Mama zawsze mi pomagała. Nie od razu działało. Nie byłam w stanie wytrwać w detoks i po kilku dniach uciekałam. Wtedy przypomniałam sobie Ewangelię , którą głosił mi opiekun w ośrodku. Wiedziałam co mam zrobić. Oddałam swoje życie Jezusowi i poprosiłam Go aby był moim Panem i Zbawicielem i aby to On kierował moim życiem. W tym czasie moja mama się nawróciła i Bóg stawiał na naszej drodze ludzi, którzy służyli Bogu. Oni nam też pomagali.

Moje życie zaczynało się zmieniać. Wreszcie byłam w stanie wytrwać w detoks bez wspomagaczy i leków. Byłam z siebie dumna i jednocześnie wdzięczna Bogu. Mama zawiozła mnie do programu odwykowego na Florydzie. Poczułam, że jest dla mnie nadzieja. W tym czasie też zaczęłam głosić Ewangelię wszędzie, gdzie byłam. Każdemu mówiłam o Jezusie bo sama czułam jak wiele zmienił w moim życiu. Świadomie ochrzciłam się i poczułam po raz pierwszy, że wszystko zmierza w dobrym kierunku.